Chwilami zdawało się, że z otaczających nas krzaków wyjdzie “four-feeter”, bo do tego, żeby w ubiegły weekend podczas naszego Field Day czuć się jak w jednym z południowych stanów brakowało tylko krokodyla i palmy. Pogoda, o którą martwimy się chyba za każdym razem kiedy mają odbyć się jakiekolwiek imprezy plenerowe, udała się aż za nadto. Po początkowym straszeniu nas w piątek ulewami, burzami i tornadem, weekend spędziliśmy w atmosferze wysokiej wilgotności i słońca.
Chyba każdy z klubowiczów i gości zgodzi się, że nasz pierwszy klubowy Field Day udał się na 5! Od wczesnych godzin porannych w sobotę trwało rozstawianie anten i stacji. Wszystko poszło bardzo szybko i sprawnie i byliśmy gotowi przystąpić do prowadzenia łączności jeszcze przed regulaminowym czasem rozpoczęcia ćwiczeń. Łączności prowadziliśmy jako sekcja 2A czyli z dwóch stacji zasilanych z baterii i agregatu. Udało nam się oprócz fonii, zrobić też trochę łączności cyfrowych w systemie FT8.
Nasz Field Day z założenia nie miał polegać na zdobyciu rekordu w ilości zrobionych połączeń a bardziej miał nam posłużyć do poznania się lepiej, spędzenia trochę czasu w warunkach polowych. Ten punkt programu też należy zaliczyć do udanych. Dyskusje nie tylko o tematyce radiowej toczyły się przy ognisku do … późna.
Klepiąc się po ramionach za udane przedsięwzięcie, już myślimy o kolejnej plenerowej imprezie krótkofalarskiej. Tym razem może gdzieś po wschodniej stronie jeziora Michigan, żeby ułatwić przyjazd tym co na co dzień mieszkają w okolicach Detroit i Toronto.
Stay tuned jak to mówią, na grupie 26018 na pewno o tym będą mówić.
73 de W9GIL