Temat związany z koniecznością posiadania radiotelefonu w dobie telefonii komórkowej powraca jak bumerang. Organizacje związane z zarządzaniem kryzysowym czy nawet służby ratownicze coraz częściej zastanawiają się, czy potocznie zwane krótkofalówki nie stają się przestarzałe i czy nie stanowią niepotrzebnego wydatku. Kiedy kurczą się pieniądze w budżecie, może być kuszące, aby zmniejszyć fundusze na radia i zamiast tego po prostu korzystać z usług komórkowych. Jednak wg. mnie takie myślenie nie jest pozbawione ryzyka.
Radiotelefon to jedyne prawdziwe wsparcie w przypadku awarii komunikacji opartej na sieci telefonii komórkowej. Choć na co dzień wielu pracowników służb ratunkowych korzysta z telefonów komórkowych w sytuacjach kryzysowych, bo te dają dostęp do wielu funkcji, np. multimedialnych, które nie są dostępne w radiotelefonach, to jednak komórka nie zawsze jest dostępna czy wygodna podczas prowadzenia akcji ratunkowych.
Radiotelefony umożliwiają komunikację w ułamku sekundy, co jest ważne w prawie wszystkich sytuacjach i kluczowe w przypadku pożarów lub klęsk żywiołowych. Wyszukanie numeru na telefonie komórkowym i wybranie numeru może nie zająć dużo czasu, ale te kilka sekund może mieć duże znaczenie w nagłych wypadkach.
Dodatkowo, ponieważ radiotelefony bezpieczeństwa publicznego są specjalnie zaprojektowane dla służb ratowniczych, mają funkcje niedostępne w telefonach. Na przykład radia mogą wysyłać ostrzeżenia o zagrożeniu personelu ratunkowego do jednostki zarządzającej, jeśli ten ma kłopoty. Pozwalają także użytkownikom komunikować się z wieloma osobami jednocześnie, co jest trudne w przypadku telefonu komórkowego.
Do tego nie zapominajmy, że rozproszone katastrofy na dużą skalę, takie jak powodzie, pożary, huragany czy trzęsienia ziemi, zawsze przeciążają sieć telefonii komórkowej uniemożliwiając swobodne z niej korzystanie. Czasami wystarczy koncert na który przyjdzie kilka tysięcy osób i już nie możemy się pochwalić tym super zdjęciem U2 na “fejsie”, bo sieć pada.
Zresztą przykładów nie trzeba szukać daleko. Podczas ostatnich powodzi w Teksasie ludzie wychwalali aplikacje typu walkie-talkie na telefon komórkowy. Nie trwało to jednak długo. Kilka godzin po wylaniu wód sieć telefonii komórkowej została całkowicie zatkana ruchem komunikacyjnych, a część stacji przekaźnikowych przestała działać. Tym samym skończyła się komunikacja przez komórkę. Znowu z pomocą przyszli krótkofalowcy. Ci sami którzy w innych sytuacjach mierzeni są przez cywilów wzrokiem zastanawiającym się po co chłopu (czy facetce) radio CB i anteny, jak wszyscy mamy komórki.
Do tego trzeba też dodać, że radia mają dłuższą żywotność baterii i są bardziej wytrzymałe niż telefony komórkowe, dzięki czemu są bardziej niezawodne przez dłuższy czas i mniej podatne na uszkodzenia.
Organizacje bezpieczeństwa publicznego nauczyły się, że posiadanie kopii zapasowej komunikacji jest niezbędne. Komunikacja radiowa może działać samodzielnie lub jako kopia zapasowa dla innych technologii. Co mądrzejsi zarządcy komunikacji kryzysowych, łączą technologie radiowe i komórkowe lub szerokopasmowe, aby zapewnić zawsze dostępną opcję komunikacji. Gwarantuje to, że ratownicy zawsze mają możliwość komunikowania się. A brak niezawodnej komunikacji, może któregoś dnia zaważyć o naszym życiu lub zdrowiu.
73 i 36.6 de W9GIL aka Wojtek