Podczas gdy niektórzy mieszkańcy terenów dotkniętych huraganami nie mają serwisu telefonii komórkowej, krótkofalowcy pomagają przekazywać prośby o pomoc czy wiadomości pomiędzy bliskimi. Dziesiątki tysięcy mieszkańców terenów, w które ostatnio uderzyły huragany, całkowicie straciła prąd. Nie dało się skontaktować nawet z domem na końcu drogi, a tym bardziej z kimś oddalonym o kilka mil. Bez możliwości wysyłania wiadomości tekstowych czy wykonywania połączeń telefonicznych, radio znów stało się jedyną formą komunikacji. Krótkofalowcy w takich sytuacjach oferują ręczne radiostacje swoim sąsiadom by ułatwić im łączność w czasie sytuacji kryzysowej.
Krótkofalarstwo to świetna zabawa, ale u podstaw tego wszystkiego leży główna zasada radia amatorskiego – zawsze być gotowym do zapewnienia komunikacji awaryjnej, gdy wszystko inne zawiedzie. To chyba zasada, którą kierują się wszyscy radioamatorzy. Po przejściu ostatnich huraganów operatorzy przyjmowali prośby o leki ale również informowali o ponownym otwarciu sklepów spożywczych. Jednak większość wiadomości dotyczyła powiadamiania przyjaciół i rodziny, że wszystko jest w porządku.
W ciągu ostatniego miesiąca huragany siały spustoszenie w Stanach Zjednoczonych. Prawie tydzień po uderzeniu Helene w ląd martwe strefy sygnału komórkowego utrudniały życie mieszkańcom Karoliny, pozostawiając tysiące ludzi bez kontaktu z rodzinami, przyjaciółmi, a nawet służbami ratunkowymi. Ludzie mogli się komunikować tylko dzięki swoim sąsiadom, których często znajdowali w sąsiedztwie bo pamiętali, że przed huraganem ten miał wielką antenę za domem..
Gdy huragan Milton zyskiwał na sile w Zatoce Meksykańskiej, operatorzy radiowi na Florydzie przygotowywali się do uruchomienia swojej sieci komunikacyjnej opartej na grupie operatorów komunikujących się na żywo przez radio. Na kilka dni przed Miltonem radioamatorzy zaczęli sprawdzać sprzęt i planować rozmieszczenie go w schronach.
Według rzecznika Federalnej Komisji Łączności (FCC) w Stanach Zjednoczonych jest ponad milion licencjonowanych radioamatorów. Niektóre pasma radia amatorskiego są krótkie i obejmują tylko małe społeczności, podczas gdy inne pokrywają setki, a nawet tysiące mil. Gdy infrastruktura komunikacyjna sieci komórkowej zawodzi podczas klęsk żywiołowych, FCC pozwala operatorom radiowym na udział w działaniach ratunkowych.
Oprócz fonii, radioamatorzy używają także transmisji cyfrowych i za pomocą odpowiednio przygotowanej infrastruktury są w stanie nawet wysłać wiadomości e-mail do bliskich, którzy nadal mają dostęp do internetu. Wiadomości są wysyłane za pomocą czegoś na kształt modemu, który łączy komputer z radiem i przekształca wiadomości w formę szybkiego kodu. Ta za pośrednictwem systemu takiego jak Winlink czy JS8 dostarcza e-mail do adresata.
Taka wiadomość jak “głuchy telefon” przekazywana jest od stacji do stacji aż dotrze do działającej bramki internetowej. Niezależnie od tego, czy wiadomość z obszaru dotkniętego katastrofą ma trafić do sąsiedniego stanu, czy do członka rodziny w Azji, operatorzy są wszędzie gotowi, by dostarczyć ją tam, gdzie trzeba.
Może amatorskie sposoby komunikacji wydają się archaicznymi w czasach gdy internet hula bez zastrzeżeń, ale to właśnie te nasze krótkofalarskie metody się sprawdzają gdy dotknie nas klęska żywiołowa. A wtedy lepiej jest odebrać jakakolwiek pozytywna wiadomość od swoich bliskich niż nie odebrać jej wogóle.